Moje wiersze

                                                               majowej czar łąki
majowa łąka zapachem rosy zastygła
sukienką zwiewną kwieciście wzrok hipnotyzuje
biegnie ucieka zachęcając do pogoni
brodząc w trawy wysokiej wilgoci
sokami zieleni materiał kwitnących wzorów orientu nasiąka
aromat perfum z wiatru powiewami współgra
utrudzona opada bezwładnie niepomna ucieczki powodu
harmonijnym obrotem w słońcu wstydliwy wzrok mruży
pośród nieładu fryzury kropelka rosy
szyją smukłą spływa ramię obnażając
chłodem poranka wiosennego piersi zarys dostrzegam
wzgórz krajobraz malowniczej sukienki
bezwstydnie arogancko wodzę spojrzeniem
rysuję obraz zmysłowych stóp kształty
drżącym dotykiem nadgarstków wnętrzem spaceruję
wiatrem rosą westchnieniem przesiąkam
resztkami odwagi rozdygotanej
wargom nabrzmiałym namiętności pocałunek ofiaruję

 


                                         Półmrok świadomości
błąkam się w mrocznym korytarzu
potykając niezdarnie
między zawiłościami rozumowania
bezradnością zlęknionego dziecka

droga donikąd z obawą o stopień zasilania


                                 refleksja?
zdemoralizowany do granic przyzwoitości
wzrok purpurowy skrywa
jesienną mgłą o poranku zawstydzon
krąg ku dzieciństwu zatacza


                          Prawo powszechnego ciążenia
kroplą deszczu spłynąć
pożółkłego liścia trasą
nadzieja na zjednoczenie
grawitacja wspiera
strudzonego wędrowca
galaktyk odległych


                         kompresja pliku jesieni
wrześniowych kąpieli słonecznych zażywam
babiego lata kluczy wypatruję
woń żywicy lasu sosnowego wdycham
sejmików ptasich w ciszy wyczekuję


                        wybiórczo o PRL-u
twardo stąpam po ziemi
potykam się o wspomnienia

kelnerka dyga z kajecikiem
za chwilę taper zacznie grać
dym tytoniu przenika nozdrza  
tak składam zamówienie
kawa mrożona
bajadera
za oknem bębni deszcz
przecudna ta muzyka
przy klimatycznym blasku świec
czas staje skamieniały

złowrogie twarde krzesło
powracać każe już
wrócę tam wrócę
uregulować rachunek z przeszłością


                                poranne dylematy
mając na względzie
wiek niemłody
choć dusza rogata
myśl zaprząta
głowę oszronioną  
podnieta jeszcze
czy jeno prostata


                                    jestem?
przecież jestem
lecz w głębi wypalony
jakby nie było nic
dwa tylko pytania
przeszywają na wskroś
niczym ostrze miecza
czy mój lęk to tylko wymówka
czy obawa przed tym
by resztek pyłku
niefrasobliwie nie strząsnąć
z twojego kielicha
kiedy znajdę odpowiedź
którą znam
ja obłudnik
ty będziesz daleko
jak dym z ogniska
wzlecisz z wiatrem
uwięzić was w dłoniach
niedoścignione pragnienie


                                   konfesjonał
wczoraj jeszcze mówiłaś robisz to dla sławy
już zawyrokowałaś sprawiedliwy osąd
oczy umiłowałem za to pokutuję
ciągle jesteś motylem moim niespełnieniem
bałamucisz uśmiechem prowadząc nad przepaść
wyimaginowany związek obłudnika
paranoiczny wymysł chorej wyobraźni
to nieudolny podryw trutnia przebiegłego
karty życiem znaczone talia bez jokera
i tylko tyś prawdziwa bez nijakiej winy


                                  ambrozja
nie śpię leżę i marzę
nie jem karmię swą duszę
nie myślę bujam w obłokach
kocham tańczę z kołaczącym sercem
kocham tą myślą się karmię
kocham myśląc nierealnie
wierzę że sił mi nie braknie
wierzę że miłość bariery pokona
wierzę że razem ku słońcu wzlecimy
razem przez życie przejdziemy
razem w miłości zastygniemy
razem w niebiesiech utoniemy





niemy
słodki sok rozpływa się
wsiąka w dłonie i uda
orzeźwia wargi
łatwiej się wyzwolić
odrobina koniaku 
zwalcza drapiące kocham
skronie pulsują
ciśnienie w normie
by nie ranić za głęboko
krótko przycinasz paznokcie
kolejka do fryzjera
życie zaplatamy w warkocze
węzeł trudniej rozwiązać
gwiazdy nie spadają
księżyc trwa w niebycie
nie uchylasz okna
czekasz by rozgrzał wschód
smuga na szybie
świadek bliskości
umyjesz słony zaciek
nie zostawisz dowodów
i tylko ja będę wiedział




3 komentarze:

  1. Można jak najbardziej komentować

    OdpowiedzUsuń
  2. niedawno usłyszałam że teraz nie warto być romantykiem .Chłopak czułe słówka plecie i wiersze ,kwiaty przynosi a laska mu na to ;weż przestań ,chory jesteś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż widać kwiaty czułe nie były a i słówka aromatem rybich głów mamić musiały ;) Dzięki za odwiedziny :)))

      Usuń